środa, 1 lutego 2012

Rozdział pierwszy.
01.02.2012

Wszystko się zmienia. Ludzie się zmieniają- ich wygląd, charakter, stosunek do ludzi. Jednak wydaje mi się, że ja wciąż jestem taka sama, nie zmieniam się. Rozstania bolą chyba najbardziej. Tak, zdecydowanie..
Jestem Milena, mam prawie 17-ście lat, rozstałam się z moim chłopakiem Michałem. Mam dwie wspaniałe przyjaciółki, które uwielbiam nad życie. Ola- śmieszna, przebojowa, zadziorna, śliczna blondynka o długich blond włosach i niebkieskich oczach jak ocean. Znamy się od przedszkola. Od pierwszego dnia nie możemy się rozstać. Wiele rzeczy robimy razem, szczególnie tańczymy, myślę, że to dzięki temu tak bardzo się rozumiemy. Patrycja- skromna, niewyróżniająca się z tłumu szatynka o piwnych oczach. Wiele chłopaków biega za nią, lecz ona widzi tylko jednego- Kamila. Kamil- kocha grę w koszykówkę i nie widzi poza nią świata jak i swoją dziewczyną Martą. Tak, tak, nieszczęśliwie zakochana Patrycja.

Własnie zaczęły się wakacje. Jak ja to kocham! O niczym innym nie marzyłam przez ostatnie trzy miesiące szkoły jak o wypadach pod namioty, pięknej pogodzie i wypadach ze znajomymi.

Tego dnia miałam się spotkać z laskami. Wstałam koło godziny 11:00 i udałam się prosto na balkon. Słońce padało mi na twarz. Wzięłam godzinną kąpiel, potem udałam się do garderoby i wyjęłam z niej jasne jeansy, białą bokserkę, beżowy sweterek i czarne baleriny. Ubrałam się, wyprostowałam włosy, pomalowałam i byłam gotowa. Zeszłam na dół gdzie siedziała moja mama z młodszą siostrą Jagodą. Tata był już w pracy. Zjadłam lekkie śniadanie, pożegnałam się z rodzicielką i młodą, złapałam za telefon, brązową torbę i wyszłam.

Przed domem czekała już na mnie Ola, buziak i możemy iść. Kilka domów dalej mieszka Patrycja, która już szła w naszą stronę. Po długich sprzeczkach co będziemy dzisiaj robić doszłysmy do wniosku, że idziemy na lody do pobliskiej kawiarni, a potem do galerii na małe zakupy. Wszystkie trzy to uwielbiamy. Wszystko zajęło nam to ok.5 godzin. Cudownie spędzony dzień. Kupiłam sobie srebrny łańcuszek, szarą bokserkę i czarną marynarkę. Wracając do domu dostałam sms'a.

Michał: Proszę, spotkajmy się, chciałbym porozmawiać, na spokojnie.

Serce zabiło mi mocniej, nie chciałam z Nim widzieć, rozmawiać. Pożegnałąm się laskami i weszłam do domu. Od razu udałam się na górę. Złapałam za laptopa, sprawdziłam najważniejsze strony i zeszłam na obiad. Byłam strasznie głodna. Podczas posiłku dostałąm kolejnego sms'a, tym razem od kumpla Kuby.

Kuba: No hej, możemy się spotkać? Taka ładna pogoda, dawaj na spacer ; )

Ja: Heeej ;d spoko, to za godzinę przy Twoim domu. Wezmę Jagodę jak nie masz nic przeciw ;)

Kuba: Nie ma sprawy ;> To ja wezmę Kacpra.

Kacper- młodszy brat Kuby, ma 7 lat, więc jest rok starszy od Jagódki. Po obiedzie ubrałam małą i wyszłyśmy. Pogoda była śliczna, jednak nie sądziłam, że ten dzień tak się skończy.